Zaskakująco wiele pamiętam z początków mojej pracy zawodowej w tej branży, mimo że upłynęło już tak wiele lat. Pamiętam i te dobre, i te mniej pozytywne sytuacje. Do dzisiaj pamiętam sprzedaż kopiarki do Invest Bank, i Pana Józefa z którym prowadziłem rozmowy handlowe. Była to sprzedaż jednej z pierwszych kopiarek cyfrowych na rynku, urządzenie NASHUATEC D3640. Super szybka i super wydajna, jak na tamte czasy maszyna. Pamiętam, jak z wielką dumą prezentowałem Panu z banku, jak działa funkcja "jeden skan, wiele kopii" - to był szczyt techniki na tamte czasy. Nie pamiętam dokładnie kwoty za jaką sprzedałem tą maszynę, ale jestem przekonany, że kosztowała więcej niż 50 000 złotych. To była dobra sprzedaż - klient był szalenie zadowolony, a urządzenie wykonało parę milionów kopii bez większych problemów technicznych. Była to na tyle dobra sprzedaż, że kiedy jakieś dwa lata temu spotkałem Pana Józefa, uścisnął mi serdecznie dłoń i zamieniliśmy parę słów o starych, dobrych czasach. Ja dzięki tej transakcji zrozumiałem, że w biznesie ważna jest uczciwość i rzetelność... Jakiś czas później prowadziłem rozmowy z innym sympatycznym Panem (nie pamiętam imienia), który prowadził na Dworcu Głównym PKP w Poznaniu Biuro Turystyczne. On zainteresował się niższym modelem kopiarki cyfrowej - NASHUATEC D420, urządzenie nazywane było też "Adam". To było pierwsze urządzenie, które było urządzeniem wielofunkcyjnym, które mogło służyć także jako drukarka oraz miała także tacę odbiorczą we wnętrzu urządzenia. Przeprowadziłem prezentację w siedzibie firmy, Pan się zachwycił i zamówił urządzenie. Mój szef nakazał mi sprzedać to urządzenie z salonu, które miało już na liczniku kilka tysięcy kopii i wydruków. Cofnięto licznik, wyczyszczono urządzenie i maszyna pojechała do klienta jako nowa. Klient się zorientował, a ja przez jakiś czas zmuszony zostałem do ukrywania prawdy w tym temacie. Od tego czasu omijałem ten punkt dworca szerokim łukiem... Po kilku latach, po odejściu z mojej pierwszej firmy, pojechałem do tego Pana i go przeprosiłem. Mimo przeprosin i upływu czasu, ta historia ma gorzki smak. Między innymi dzięki tym sprzedażom pojechałem w nagrodę na wycieczkę do Portugalii, jednak do teraz czuję, że zasłużyłem na nią tylko tą pierwszą. W zeszłym roku znalazłem się znowu w sytuacji, która zmuszała mnie do podjęcia wyboru - nie wahałem się i wybrałem uczciwość i lojalność względem klienta, i mimo że wprowadziło to dużo nerwowości i stresu w życiu zawodowym, wiem że podjąłem bardzo dobrą decyzję. Lekcja z przed wielu lat przyniosła efekt.